wtorek, 30 kwietnia 2013

Imagin z Larrym - NIETOLERANCJA Część 10.


- Lo : Ja ciebie też kochanie.
* Mocno się chłopak do ciebie przytulił. Godzinę później w telewizji gadali o wypadku. Eleanor ciągle w szpitalu ogląda. Nagle .. jej miska z płatkami upadła. *
- E : Louis !
* Zrozpaczona dziewczyna woła wszystkich pozostałych chłopców z zespołu. *
- N : Co się stało ?.
- E : Louis ... Harry,oni nie żyją.
* Mając łzy w oczach po woli wymówiła. *
- Z : Jak to nie żyją ?.
* Zdziwieni chłopcy patrzą na nią jak na wariatkę. *
- E : Był .. wypadek samolotowy. Oni tam byli i ..
* Eleanor tak się rozpłakała,że nie potrafiła nic więcej wymówić. Malik popatrzał na wypadek w telewizji. *
- Li : Przeżył ktoś ?.
* Wszyscy uważnie patrzą,bo właśnie mówią,którzy przetrwali wypadek. Niestety .. przeżył tylko jeden z nich. A konkretnie byłeś to ty Harry.
Twój ukochany zaginął gdzieś w morzu. Jego ciało nie zostało odnalezione,a ty jesteś w ciężkim stanie w szpitalu i walczysz nadal o życie.
Malik natychmiast wybiegł od Eleanor. Za nim ruszyła Perrie,która strasznie się martwiła o swojego chłopaka. Wiedziała,że byliście dla niego
jak bracia,których nigdy nie miał. Zapłakany chłopak usiadł płacząc na ławce w parku. *
- P : Zayn zaczekaj !.
* Woła dziewczyna biegnąc do niego. Gdy dobiegła mocno przytuliła się. *
- Z : Perrie to moja wina. To ja ich tam puściłem.
* Wyszeptał zapłakanym głosem. *
- Z : Chciałem,żeby byli razem szczęśliwi,żeby się kochali i ,żeby był to najlepszy dzień w ich życiu,a tu się okazało,że najgorszy.
- P : Nic nie mów kochanie. Chodź do domu,bo Boluś czeka,musimy iść z nim na spacer.
* Cały czerwony chłopak od łez ruszył do domu. Wziął swojego kochanego pieska i natychmiast wsiadł do samochodu i jak najszybciej jechał do ciebie do szpitala. Leżałeś nieprzytomny,cały poobijany i posiniaczony. *
- Z : Harry .. braciszku.
* Podszedł do ciebie po woli ciągle patrząc i płacząc. *
- Z : Nie zostawiaj nas. To nie jest twój czas. Zamiast ciebie i Louis'a powinienem był ja zginąć,a nie wy.
* Uklęknął przed tobą. *
- Z : Braciszku wracaj do nas,potrzebuje cię.
* Wyszeptał tak cichutko,że prawie nie do usłyszenia i złapał twoją rączkę zaciskając mocno oczka. Nagle twoje powieki zaczęły się otwierać. *
- H : Zayn ..
* Zaczynałeś szeptać do chłopaka obok. *
- H : Gdzie Louis ?. Musze go odnaleźć.
- Z : Braciszku .. Louis,on ..
* Nie dokończył zdania. Zacisnąłeś mocno rączkę za którą cię trzymał. *
- H : Zayn gdzie jest mój Louis ?!.
* Zaczynasz panikować. *

JEŻELI CHCESZ WIEDZIEĆ CO BĘDZIE DALEJ KOMENTUJ. PRZEPRASZAM SZCZERZE ZA BŁĘDY.


Brak komentarzy: